Coben jak makaron

26/04/2015

Wciąż ta sama opowieść, ale wciąż tak przyjemnie jest dać się porwać Cobenowi w podróż po uczuciach, błędach przeszłości, dylematach etycznych i moralnych.

woods„The Woods” Harlana Cobena nie jest częścią serii o Myronie Bolitarze, którą ostatnio tak łapczywie chłonąłem. Ta powieść jest samodzielną historią, ale… Czy jest jakaś poważniejsza różnica między Bolitarem a prokuratorem Paulem Copelandem? Czy jest różnica między Esperanzą a Muse? Trochę rozumiem Cobena. Nie zmienia się zawodników, którzy wygrywają mecz. Jednak czytelnik mógłby się trochę czuć oszukany: bohaterowie są znani, opowieść pan Coben już opowiedział na kilkanaście sposobów, ba – nawet niektóre dialogi wydają się cytatami z innych jego książek. Zastanawiałem się nad tym już podczas przerw w lekturze. Czy można mieć żal do BB Kinga, że nie widział świata poza bluesem? Czy to nie za przewidywalność tak lubimy Woody Allena?

Jak zwykle, o wszystkim w tej opowieści decydują mroki przeszłości. Prokurator Paul Copeland prowadzi sprawę przeciwko dwóm chłopakom z bogatych domów, którzy zgwałcili młodziutką prostytutkę. Domaga się dla nich bezwzględnego więzienia. Ojcowie robią wszystko, żeby nie zniszczyć chłopcom życia. Grzebią w przeszłości Paula. I znajdują historię sprzed dwudziestu lat. Czworo nastolatków podczas letniego obozu idzie do lasu. Nie wraca nikt. Policja znajduje ciała dwojga z nich. Ciała siostry Paula nigdy nie odnaleziono, choć wszyscy są przekonani, że ona także została zamordowana tej nocy przez złapanego później seryjnego mordercę. Problem w tym, że skazany na wieloletnie więzienie morderca przyznał się do innych zabójstw, ale do tego akurat nie. Wychodzi na jaw, że nocną straż pełnił wówczas… Paul. Nie dopełnił obowiązku, bo sam też poszedł do lasu na pieszczoty z ówczesną dziewczyną. Dziewczyną, którą zresztą wciąż kocha, choć się nie widzieli od tamtych czasów. Rozgrzebane rany powodują, że budzą się dawne, już prawie całkowicie wytłumione nadzieje. Paul znów dopuszcza myśl, że jego siostra wciąż żyje.

Does it ring any bells? Jasne, czytaliśmy to już u Cobena nie raz i nie dwa. I co z tego? Z największą przyjemnością czyta się to znów. Coben jak makaron, zmienisz trochę sos i znowu cieszy 🙂

Wrap Up

  • 5/10
    Literackość
  • 8/10
    Akcja
  • 8/10
    Dialogi

Pros

Cons

No Comments

Comments are closed.