Obrazkowe „must read”

24/06/2015

„90 najważniejszych książek dla ludzi, którzy nie mają czasu czytać” Henrika Lange to rzecz, która miała być zarówno śmieszna, jak i – mam nadzieję – zachęcająca do lektury opisywanych tytułów. Tak się chyba jednak nie da. Choć przyjemność sprawiła mi sporą.

90ksiazek„Wystarczy pół godziny w autobusie i kanon literatury powszechnej masz w małym palcu :-)” – zachęca okładka i prawie ma rację. Faktycznie, lektura tego komiksu – każda powieść jest omawiana w trzech obrazkach – wystarczyła na dwa posiedzenia w wannie. Inna rzecz, czy kanonem literatury powszechnej są takie monumenty pisarskie jak „Rambo” czy „Kobieca Agencja Detektywistyczna nr 1”? To chyba po prostu były książki, które autor akurat miał w swoim księgozbiorze. Z drugiej strony, przyjemnie  mnie zaskoczyła obecność np. „Faktotum” i „Odysei kosmicznej 2001”.

A wiesz, co mi się naprawdę podobało? To że każdy opis to spoiler, a ja zwykle nie pamiętam z zakończeń. Serio, jak się kończy „Frankenstein” pamiętam, bo czytałem relatywnie niedawno, ale jak się kończy „Lolita”, „Paragraf 22”, „Proces”? Dzięki tej książce sobie przypomniałem.

Poziom humoru Langego jest specyficzny. Nie powiem, że obsceniczny, żenujący, bulwersujący czy zerowy. Specyficzny. W dużej dawce na pewno nudzi i wreszcie męczy. W małych dawkach może być nie porywający, ale przyjemny. Na przykład „Alicja w krainie czarów”:

Alicja to dziewczynka, która nagle spostrzega królika z kieszonkowym zegarkiem. Jak to dziecko. Po kilku przygodach pasujących do Timothy’ego Leary’ego trafia na Szaloną Herbatkę. Wychodzi stamtą urażona. W końcu Alicja budzi się i stwierdza, że to był tylko sen. Opowiada go siostrze, która daje jej na następne urodziny płyty Grateful Dead i LSD.

Szału nie robi, ale uśmiech wzbudza? U mnie owszem. Nie jest to rechot, którego nie lubię i nie jest to rozbawienie do łez, które uwielbiam, ale mimo wszystko nie jest to też stracony czas.

Książka fajna na prezent. Uniwersalna, nienacechowana – jakby to powiedziała moja dawna pani profesor. I można być pewnym, że solenizant czy jubilat jej nie ma, bo nie wyobrażam sobie kogoś, kto wydałby własne pieniądze, żeby tę książkę kupić. Co nie znaczy, że jest zła itp 😉

Wrap Up

  • 7/10
    dobór tytułów
  • 7/10
    humor
  • 10/10
    obrazki

Pros

Cons

No Comments

Comments are closed.