Opowieści o rozpaczy i prawdzie

24/11/2018

Uwielbiam Bukowskiego od kiedy przeczytałem pierwsze zdanie jakiejś jego powieści, to była chyba „Szmira”, dawno dawno temu. Bukowski jest jak „Dzień świra” – najpierw wydaje ci się, że to komedia, a chwilę później widzisz podszyty nerwowym śmiechem ciężki dramat o ludzkiej kondycji. Taki jest Charles Bukowski i taki jest zbiór opowiadań „Na południe od nigdzie. Zapiski żywcem pogrzebanego”.Na_poludnie_od_nigdzie-NOWA_RGB

Jak wszystkie opowieści Bukowskiego, także i w tych mamy ciągłą mieszankę rozpaczliwego picia, histerycznego seksu, bezsensownej przemocy. Ale to tylko kurtyna, za nią jest skryty człowiek, którego świat żywcem pogrzebał. Człowiek, który nie tyle nie umie, co nie ma najmniejszej ochoty respektować reguł rządzących społecznością. Szuka Absolutu mając świadomość, że go nie znajdzie. Więc pije, wdaje się w bójki, szuka ukojenia w seksie.

Następnego wieczoru siedziałem w barze między kobietą z jakąś szmatą na głowie a kobietą bez szmaty na głowie. Był to bar jak inne, nudny, niedoskonały, przesiąknięty rozpaczą i okrucieństwem, gówniany, biedny, a w męskim kiblu śmierdziało tak, że chciało się rzygać, i nie można się tam było wysrać, a co najwyżej wysikać, z trudem powstrzymując wymioty, odwracając głowę, szukając światła, modląc się, by żołądek wytrzymał jeszcze jeden wieczór.
Siedziałem tam jakieś trzy godziny, pijąc i stawiając drinki tej bez szmaty na głowie. Nie wyglądała źle: kosztowne buty, całkiem dobre nogi i krągła dupa. Była wprawdzie o krok od rozsypania się, ale ostatecznie to właśnie wtedy są one najbardziej seksowne, przynajmniej dla mnie. (…)
– Przez jakiś czas byłem agentem pewnego dżokeja. Dobry był z niego chłopak, ale złapali go, jak dwa razy wnosił szprycę dopingową dla konia, i zwolnili go. Trochę boksowałem, grałem na wyścigach, prowadziłem nawet kurzą fermę. Spędzałem tam całe noce, pilnując kur przed dzikimi psami ze wzgórz, ciężkie zajęcie, a potem pewnego dnia zostawiłem zapalone cygaro w kurniku. Spaliłem połowę kur i wszystkie dobre koguty. Później szukałem złota w Północnej Kalifornii, naganiałem klientów na plażowe imprezy, próbowałem grać na giełdzie i bawiłem się w pasera – nic się nie sprawdziło, jestem nieudacznikiem.

Bukowski. Charles Bukowski. Jeśli jakimś cudem ktoś jeszcze nie czytał, a chciałby zrozumieć kondycję człowieka połowy XX wieku w Stanach Zjednoczonych (choć pewnie nie tylko tam), to chyba powinien.

No Comments

Comments are closed.