Spiski obnażone, czyli tajemnicą jest Dorsz

21/02/2014

220px-TheVaDinciCodW muzeum znaleziono zamordowanego kustosza, który zajmował się tropieniem najtajniejszej z tajnych organizacji pod nazwą Conspiratus Opi Dei. W skrócie COD. Nie został zamordowany w „zwykły” sposób. Zabito go zamykając mu gardło prawie metrowym… dorszem. Dorsz to po angielsku cod. Witajcie w opowieści pod tytułem „The Va Dinci cod”.

A.R.R.R. Roberts to pseudonim brytyjskiego pisarza specjalizującego się w parodiach. Jego wersja „Kodu Da Vinci” zdaje się być genialną odtrutką na nadęte powieści demaskujące spiskową naturę dziejów. Mamy więc doktora Roberta Donglana, naukowca specjalizującego się szyfrach i byciu prawdziwą fajtłapą, seksowną nieznajomą Sophie, tajemniczego i sędziwego księdza, fałszywego policjanta. Są strzelaniny, pogonie, ucieczki, zwroty akcji, błyskotliwe dialogi. Plus oczywiście mamy tajemnicę, która może wyjaśnić wszystko, całą historię ludzkości. Oczywiście jest tym koncepcie fundament, solidny: pierwsze zdania Pisma Świętego. Wynika z nich, że zanim Bóg zaczął stwarzać cokolwiek, istniała woda. Autor prowadzi ten koncept to absurdu, którego nie zdradzę, żeby nie zniszczyć przyjemności z lektury, ale powiem tylko, że kluczem są dorsze. Czy raczej Dorsze 😉

Uwielbiam takie powieści. Powiastki w sumie, bo książkę połknąłem w jeden wieczór. Niesamowita zabawa językiem, konwencją – autor nie daje czytelnikowi możliwości odłożenia książki choćby na parę minut. Gdzieś nad wszystkim unosi się nieśmiertelny duch Monty Pythona.

Sprawdziłem w Sieci, jest ponoć polskie tłumaczenie. Trudno mi to sobie wyobrazić. Jak przetłumaczyć sam tytuł, żeby oddać tę grę z Danem Brownem? Ja bym chyba spróbował czegoś z „kotem”, bo po polsku innej możliwości raczej nie widzę. Czyli np. „Kot da Vinci”, ale potem trzeba byłoby zabić kustosza kotem, wprowadzić organizację Konspiratus Opus Tei, czcicieli kotów – w sumie dałoby się 🙂 Polski wydawca zdecydował się na tytuł „Kod Edy Vinci” – no i faktycznie w powieści pojawia się postać siostry Leonarda, od której podkradł on słynny portret Mona Lisy. Ale to naprawdę marginalny wątek. W każdym razie: polecam oryginał. Mogę pożyczyć. Za dorsza 😉

No Comments

Comments are closed.