Koncentrat geniuszu
Przeczytane / 30/12/2018

„Powtórka” Stanisława Lema to nie jest pozycja obowiązkowa nawet dla fanów. Trzy utwory w jednej niewielkiej książeczce, z czego dwa to słuchowiska radiowe, może ciekawe, może intrygujące, ale nie w konfrontacji z nazwiskiem pisarza, który rzucił sobie pod stopy całą światową literaturę science fiction. Oprócz jednego utworu: tytułowej „Powtórki”, który jest opowiadaniem absolutnie genialnym, prezentującym himalaje kunsztu myśli, języka i wyobraźni. To jest kilkadziesiąt stron, których się nie zapomni do końca życia. Do króla Hipolipa Sarmandzkiego przybyło dwóch misjonarzy chcących go nawrócić na wiarę chrześcijańską. Król się błyskotliwą inteligencją i żelazną logiką długo opierał. A nie był to byle jaki król! W całej Galaktyce nie uświadczysz drugiego monarchy, tyle myślącego co on. Już pędrakiem igrał złotymi móżdżkami i budował samodumki wolnomyślne, a tak słuchał mędrców, że gdy miano go koronować, chciał uciec przez okno z sali tronowej i uległ dopiero argumentowi, że ktoś inny może być gorszy. Mniemał, że dobre rządy to nie takie, które chwalą lub ganią, lecz takie, których nikt nie dostrzega. Wreszcie udało się króla przekonać – uwierzył w Boga, stworzyciela wszystkiego. Zamknął się w komnacie na długą medytację. I postanowił – skoro stworzenie świata jest jak widać możliwe – stworzyć świat nie tyle lepszy, co po…

Chłopiec, który został geniuszem
Przeczytane / 10/03/2011

Palec do góry, kto pamięta, że Lem napisał tak specyficzną, wyrywkową autobiografię? Ja przynajmniej zupełnie to przeoczyłem, przypadkiem wygrzebałem w jakimś antykwariacie „Wysoki Zamek” i jestem pod olbrzymim wrażeniem. To książka, do której należy wrócić – tym bardziej w mojej osobistej, intymnej sytuacji pre-ojcowskiej 🙂 Przedwojenny Lwów, rodzina z – jakbyśmy to dzisiaj nazwali – klasy średniej i mały bandyta Stanisław. Przyszły autor „Solaris” nie owija w bawełnę: „Norbert Wiener zaczął swoją autobiografię od słów I was a child prodigy, byłem cudownym dzieckiem; ja mógłbym tylko I was a monster, byłem potworem. A więc, potworem, z pewną przesadą, może; ale to, że terroryzowałem otoczenie, zwłaszcza jako zupełny malec, jest prawdą. Jadać godziłem się, kiedy ojciec, stojąc na stole, na przemian otwierał i zamykał parasol, albo znów karmić można mnie było tylko pod stołem?” Opowieść kończy się przed wojną, to symboliczny, ale i chyba faktyczny kres dzieciństwa lwowskich zuchów. „Wysoki Zamek” ma kilka płaszczyzn, które tak bardzo przykuły moje myśli na kilka dni. Pierwsza to oczywiście swoisty „plotek.pl” – czyli jaki był młodziutki Lem. A był cholernie interesujący. Trochę oczywiście jest przesady w tym tyranizowaniu otoczenia, choć… Opowieść o tym, jak z lubością niszczył wszystkie zabawki jest wielce intrygująca. Obserwujemy jednak…