Walia, kormoran i śmierć

07/05/2015

Są takie książki, które spadają na człowieka jak nagłe, niespodziewane wydarzenie. Zanim zrozumiesz co się stało, już jest po wszystkim. A ty zostajesz na długie godziny, dni, tygodnie z rozmyślaniem, analizowaniem, dekonstruowaniem. Taki jest „Kormoran” Stephena Gregory.

kormoranDość przypadkiem wpadła mi w ręce ta książka, wydana oryginalnie w 1986 roku, a po polsku osiem lat później. Na świecie Gregory jest znany jako autor gatunku zwanego horror fiction. Tylko niech nikogo nie zwiedzie ten „horror” – tutaj jest on używany w znaczeniu chyba pierwotnym, jako strach przed nieznanym, bliżej dzisiejszego znaczenia wyrazu „terror”, niż stada bezmózgich zombi albo innych pił mechanicznych. Za „Kormorana” Gregory dostał Somerset Maugham Award, w latach 90. BBC zrobiła na jej podstawie film, który wygrał dwie nagrody BAFTA Cymru. A w Polsce? Książka praktycznie nieznana, autor nieznany. Nie wiem dlaczego tak się stało, bo – obok oczywiście autorskich przymiotów literackich – olbrzymi ukłon należy się tłumaczce, Elżbiecie Petrajtis-O’Neill.

Samą fabułę – nie zdradzając oczywiście smaczków, które są naprawdę mocne – można streścić w paru słowach. Zmęczone życiem nauczycielskie małżeństwo Anglików, z malutkim dzieckiem, dostaje w spadku od dalekiego krewnego piękny dom w Walii. Warunek jest jeden: muszą się opiekować kormoranem, którego spadkodawca uratował od pewnej śmierci. Co prawda kiedy wujek zmarł z naturalnych (?) przyczyn na swojej łódce, kormoran wydziobał i zjadł mu większość twarzy, ale cóż – pacta sunt servanda. Okazuje się, że zadanie nie jest nawet w części tak proste, jakby się mogło wydawać. Ptak śmierdzi rybami, jest niesamowicie agresywny, inteligentny, ma koszmarne maniery i jest na swój sposób przerażający. Przynajmniej dla dorosłych. Malutki Harry wydaje się zaczarowany kormoranem. Tragedia wisi nad życiem całej rodziny tak ciężko, jak tylko deszczowe chmury nad Walią potrafią. Wisieć i czekać. Powietrze gęstnieje z każdą chwilą.

„Kormoran” to powieść wyjątkowa, zostająca na długo w pamięci – przynajmniej takie mam wrażenie świeżo po lekturze. Uwielbiam powieści, które zostawiają mnie z otwartymi ustami jeszcze długo po przeczytaniu ostatniego zdania. „Kormoran” taki jest.

Wrap Up

Kormoran - Stephen Gregory

  • 10/10
    Nastrój
  • 10/10
    Dialogi
  • 10/10
    Tłumaczenie

Pros

Cons

No Comments

Comments are closed.