Fantastyka naukowa nigdy nie kojarzyła im się z literaturą rozrywkową. Wszystko przez to, że zamiast przygodowych fantasy, polecono mi Dicka. W końcówce lat 80. nie było zbyt dużo jego książek na polskim rynku, a wydawcy starannie wybierali z jego twórczości to, co najlepsze. I tak jedną z pierwszych powieści Dicka jakie poznałem, były ?Trzy stygmaty Palmera Eldritcha?. Wiele powieści autora ?Ubika? zmienia czytelnika na zawsze, ale ?Trzy stygmaty? orze psychikę tak głęboko, że na spulchnionej glebie wyrasta zupełnie inna, nowa wrażliwość.

Dick był pisarzem, który stawiał sobie i czytelnikowi bardzo wysokie wymagania: chciał powiedzieć o człowieku prawdę, której innymi narzędziami nie sposób wyrazić. Stąd w jego prozie pojawia się tak dużo elementów religijnych, mistycznych. ?Trzy stygmaty? już tytułem sugerują poważną tematykę. Powieść dotyka najważniejszych, kluczowych tematów ludzkiej egzystencji, ale Dick nie byłby sobą, gdyby poprzestał na zadawaniu tyleż atrakcyjnych, co jałowych pytań. On stawia konkretne hipotezy, z którymi musi się zmierzyć nie tylko bohater powieści, ale i czytelnik. Bo czy ja mam jakiekolwiek narzędzia, by zweryfikować sugestię, że piszę tę notkę dla Palmera Eldritcha? I kim, do diabła, jest Palmer Eldritch?
Jest to książka wybitna. I bardzo groźna. Dickowi udało się skonstruować powieść, która realnie modyfikuje naszą percepcję, otwiera jej drzwi szerzej niż substancje, które Eldritch mógł przywieźć z dalekiego kosmosu.
No Comments
Comments are closed.