Dzieciak wchodzi z bronią do szkoły i zaczyna się jatka. Początek mocny, prawda? Pytanie co dalej. Można, jak u Kinga, pociągnąć wątek gry, która ujawni złożone relacje między rówieśnikami i nieprawdopodobnie skłębioną psychikę głównego bohatera, a można, jak Marcel Moss, skończyć na samej masakrze i paru gejowskich scenach.

„Wszyscy muszą zginąć” zapowiada się naprawdę dobrze. Jest bardzo szybka, wręcz migawkowa narracja, są żywe dialogi, jest kilku wyrazistych bohaterów i kulminacja, którą dostajemy już na wstępie. Ale potem trzeba jeszcze „dowieźć” całość do końca. A w tej książce niewiele trzyma się kupy. W gruncie rzeczy trudno powiedzieć, co to jest za gatunek, coś z pogranicza thrillera i young adult.
Moss ma ogromne doświadczenie pisarskie i sztab ekspertów, którzy dokręcają po im każdą fabularną i językową śrubkę. To nie jest zła książka, jest napisana przyjemnie, szybko, w sam raz do tramwaju. Listy bestsellerów pokazują, że takiej właśnie literatury oczekują dzisiaj polscy czytelnicy. Ma być szybko, łatwo i powierzchownie, bo poważniejsze rozterki wybijają czytelnika z rytmu.
„Wszyscy muszą zginąć” to powieść, która na pewno zadowoli fanów Mossa. A czytelnicy szukający odpowiedzi na pytania o kondycję człowieka XXI wieku powinni poszukać czegoś innego. Bo nie tracę wiary, że i tacy czytelnicy jeszcze istnieją 😉
No Comments
Comments are closed.