Wiadomo wszem i wobec, że uwielbiam Tess Gerritsen. Uważam, że to dzisiaj najlepsza na świecie autorka powieści kryminalnych, które zdecydowanie wykraczają poza coś, co z kryminałem kojarzyło się od zawsze. Autorka miewa słabsze momenty, ale „Body double” jest powieścią doskonałą. Oczywiście w swojej kategorii. „Body double” to wydana w 2004 roku powieść będąca częścią serii o pani detektyw Jane Rizzoli i doktor Maurze Isles. Tym razem Jane będąca w bardzo zaawansowanej ciąży jest tłem dla opowieści, której główną bohaterką jest dr Maura. Gerritsen zwykle stroni od widowiskowych fajerwerków skupiając się na emocjonalnej, medycznej i – że tak powiem – filozoficznej stronie wydarzeń. Tym razem jest inaczej. Dużo inaczej. Powieść zaczyna się od powrotu dr Maury z Paryża. Kiedy przylatuje do domu, do Bostonu, na lotnisku nie może znaleźć bagażu. Musi składać reklamację, czas się dłuży. Wreszcie kiedy dojeżdża do domu, widzi całą okolicę zablokowaną przez policję i tłumy gapiów-sąsiadów. Wszyscy patrzą na nią bardzo uważnie, z niedowierzaniem. Policjant prowadzi ją prosto do jej domu, gdzie Jane Rizzoli wypytuje ją o różne szczegóły, jakby chciała się upewnić, że rozmawia z tym, na kogo rozmówca wygląda. Wreszcie przyjaciółka odkrywa karty: przed domem Maury znaleziono samochód. Za kierownicą siedziała kobieta z kulą w…
Czyżbyśmy byli świadkami początku upadku największego oszustwa współczesnej medycyny? Wszystko na to wskazuje. James Davies, brytyjski psychoanalityk pracujący m.in. dla NHS (odpowiednik polskiego NFZ) poświęcił mnóstwo czasu i pracy żeby metodycznie obnażyć dzisiejszą psychiatrię. Zrobił to na tyle skutecznie, że mnie przekonał. Polskiego czytelnika nie przekona, bo… wydana ponad rok temu książka nie została jeszcze przetłumaczona na język polski. Przypadek, czy efekt „spisku” środowiska psychiatrów zrośniętych z przemysłem farmakologicznym? W każdym razie skoro „Cracked” nie można jak na razie przeczytać po polsku, będę wyjątkowo obficie cytował Daviesa, żeby każdy mógł sobie wyrobić własne zdanie. Zacznijmy od podstaw. To to znaczy „choroba psychiczna”? Odpowiedź jest banalna, choć mimo wszystko zaskakująca. Choroba w normalnym znaczeniu oznacza jakąś wadę organizmu: obiektywną, mierzalną. W psychiatrii choroba oznacza ujawnienie u pacjenta pięciu symptomów odpowiadających za chorobę opisaną w DSM lub ICD (amerykańska i europejska lista chorób psychicznych). Kiedy tworzono w USA pierwsze wydanie DSM, lista liczyła 106 chorób. Dzisiaj liczy 374. Tyle nowych chorób powstało lub zostało wyodrębnionych? Skądże. Po prostu zespół przygotowujący listę zwyczajnie głosuje, czy coś jest chorobą, czy nie. W taki sposób najpierw homoseksualizm był na liście, a potem został usunięty. A dlaczego każda choroba musi mieć pięć symptomów, a nie…