Jaką mam pewność, że jestem człowiekiem? Czy fakt, że pamiętam swoje dzieciństwo, przynajmniej pewne jego fragmenty, sprawia, że mogę czuć się lepszy od maszyn?

Słynny film „Blade runner” zrobił tyle szkód Philipowi K. Dickowi, że więcej chyba by nie mógł. A czytam, że Dick uwielbiał ekranizację swojej powieści i uważał, że Harrison Ford naprawdę jest łowcą i ma na niego zlecenie. Można to tłumaczyć tylko tym, że Dick był akurat w złej formie. Albo pomylił słoiczki z pigułkami. Film jest bardzo amerykański, a książka uniwersalna. I nie jest to komplement dla Ridleya Scotta.
„Blade runner. Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?” to traktat filozoficzny ubrany w zgrabny mundurek thrillera SF. Dick szuka wciąż odpowiedzi na te same, odwieczne pytania: kim jest człowiek? Jaka jest relacja między ludźmi a światem? I wreszcie czy świat w ogóle istnieje poza naszą percepcją (na niebie można przecież zobaczyć ślady pędzla!)
To wielka powieść, perfekcyjnie zbudowana i napisana. Dick napisał ich sporo, ale gdybym miał zrobić moją piątkę jego powieści, to „Blade runner” na pewno by się w niej znalazł.
No Comments
Comments are closed.