Pisarz w średnim wieku próbuje utrzymać głowę nad powierzchnią. Jest spłukany, w trakcie upadłości konsumenckiej, bez porywającego pomysłu na życie, rozdarty miedzy dwiema kobietami, które od czasów licealnych trzymają jego serce na uwięzi. Dodatkowo mężczyzna przeżywa niesamowicie mocne napady wspomnień, których mieć nie powinien. Czy jest elementem gry zaprojektowanej przez kogoś innego? Czy jest dowodem na nielinearność rzeczywistości? Powieść Piotra Witolda Lecha nie jest skomplikowaną fabułą, choć nagromadzenie w niej cytatów z wciąż modnych autorów ezoterycznych może sprawiać wrażenie momentów nieco przyciężkich. Ale taki jest przecież nasz bohater, który oswaja świat długimi spacerami ze słuchawkami na uszach, w które sączą mu mądrości tacy mędrcy jak Osho i de Mello. Tymczasem świat go zaskakuje i żeby go zrozumieć, będzie musiał wyjść ze swojej muszli i zerknąć daleko, daleko wstecz. ?Świat jest żaden? stawia mnóstwo pytań o naszą wolę, o przeznaczenie. Czy naprawdę jesteśmy kowalami własnego losu, czy może został on wykuty na długo przed naszym urodzeniem? Niestety, nie ma w tej powieści czegoś, co by mnie porwało. Sama koncepcja świata wydaje się nieco przeintelektualizowana, a przez to nasz bohater jest postacią niewiarygodną, płaską. Szkoda, bo w wielu momentach czytelnicze serce drgnęło mocniej. Zwłaszcza wówczas, gdy autor wprowadza elementy świata tak dobrze…