W skrajnym przypadku mamy do dyspozycji alternatywę: wojnę kultur, dosłowną wojnę co widzimy każdego dnia w różnych częściach świata, albo dialog oparty na wiarygodnych stanowiskach. Jan Paweł II zdecydowanie, bezkompromisowo stawiał na dialog. „Pojednanie światów. Dialog z religiami” to zbiór fragmentów przemówień papieża na temat różnych religii, oczywiście przede wszystkim wiodących na świecie, ale także zupełnie niszowych religii „naturalnych”. Najbardziej znany, chyba powszechnie, jest dialog Jana Pawła II z judaizmem. Żaden z wcześniejszych papieży nie pochylił się tak głęboko nad kwestią nie tylko holokaustu, ale przede wszystkim mostów między wiarą chrześcijańską, a żydowską. Religia żydowska nie jest dla naszej religii rzeczywistością zewnętrzną, ale czymś wewnętrznym. Stosunek do niej jest inny aniżeli do jakiejkolwiek innej religii. Jesteście naszymi umiłowanymi braćmi i – można powiedzieć – naszymi starszymi braćmi.(…) Przede wszystkim obie nasze religie, w pełni świadome licznych łączących je więzów, a szczególnie świadome owej „więzi”, o której mówi Sobór, chcą być uznawane i respektowane, każda w swej własnej tożsamości, bez jakiegokolwiek synkretyzmu i dwuznacznego przywłaszczania. Kwestia dialogu chrześcijańsko-żydowskiego wydaje się najbardziej bliska sercu Jana Pawła II z dwóch powodów, radosnego i przerażającego, Abrahama i holokaustu. Wspólne dziedzictwo duchowe i wspólne doświadczenie piekła powodowały, że papież widział możliwość i konieczność zbliżenia z…
Dzisiaj do Stefana Kisielewskiego przyznają się chyba wszyscy. Pamiętam, kiedy był ikoną środowisk „korwinowskich”, nawet bez grama zrozumienia – trzeba było twierdzić, że był on geniuszem 🙂 „Rzeczy najmniejsze” to zbiorek aforyzmów, myśli, zdań, zaczepek intelektualnych Kisiela. Pozornie do przeczytania w jeden wieczór. Faktycznie do przemyśleń na długie miesiące. Moje ulubione: „Ten, kogo nigdy nie drażniły poglądy własne, nie ma prawa walczyć z poglądami cudzymi”. Lakoniczność jaką lubię najbardziej.
Kocham Bydgoszcz, kocham te ulice, gmachy, parki. Często sobie wyobrażam, jak tu było pięknie przed wojną. Każdy kamień, każda ulica to pewna opowieść. Są jednak takie miejsca, których aurę czuć na odległość. Taki jest gmach więzienia na Wałach Jagiellońskich. „Więzienie na Wałach Jagiellońskich. Szkice z lat 1939-1956” Anny Perlińskiej i Krzysztofa Sidorkiewicza to skromna, ale niesamowicie treściwa historia tego miejsca. W niecałe dwadzieścia lat więzienne mury były świadkami ciągłego koszmaru. W męczarniach, torturach i egzekucjach ginęli tam najwartościowsi bydgoszczanie. Zarówno podczas okupacji, jak i po wojnie w bydgoskim więzieniu byli katowani Polacy tylko dlatego, że byli Polakami. Ich oprawcami byli Niemcy i komuniści, ale gdzieś obok do Zła przykładali ręce „zwykli” ludzie, sąsiedzi. Autorzy zdecydowali się nie tylko na obraz statystyczny, techniczny, naukowy, ale pokazali mnóstwo konkretnych historii. Takich jak historia młodziutkiej, 20-letniej Heleny Bembnistówny, która rzekomo 4 września 1939 roku pokazała polskim żołnierzom mieszkanie folksdojcza Wernera Kowalczewskiego. Rzekomo został on przez Polaków zamordowany jako dywersant, choć później – co zeznała przed sądem siostra Heleny – był widziany cały i zdrowy. 18 grudnia 1939 roku sędzia Kurt Henning wydał wyrok: utrata praw i wolności obywatelskich oraz kara śmierci. Helena została w celi brutalnie zgwałcona i pobita. W dniu egzekucji napisała…
„Modern Islamic Political Thought. The Response of the Shi’i and Sunni Muslims to the Twentieth Century” Hamida Enayata wyszła drukiem w 1982 roku. To nie była inna epoka, to był po prostu inny świat. Mimo to warto sięgnąć po tę pozycję, bo jako jedna z nielicznych w ciekawy sposób konfrontuje islam z europejskimi – a nieznanymi tam zupełnie lub rozumianymi zupełnie inaczej – pojęciami ze sfery politologii. Enayat podchodzi do tematu islamu bardzo europejsko, choć ma świadomość, że próba skatalogowania muzułmańskich zasad europejskimi etykietami nie za bardzo może się udać. Mimo wielowiekowych relacji ze światem zachodu, mimo okupacji i kolonizacji, islam posiada własną terminologię adekwatną do rzeczywistych wierzeń. Szacunek jednak za próbę. Trzeba jednak pamiętać, że mimo zdecydowanej dominacji sunnizmu w świecie arabskim, autor wyraźnie preferuje szyicką wizję islamu. Książka zaczyna się od rozważań na temat źródeł konfliktu między szyitami a sunnitami. W tej kwestii powiedziane zostało już chyba wszystko, albo prawie wszystko. Kryzys związany z kalifatem jest jednym z efektów tego konfliktu. Jednak jeśli rozmawiamy o samym państwie, w rozumieniu europejskim, to trudno nie podzielić wrażenia autora, że jedynie takie pojęcia jak kalifat i państwo islamskie w jakikolwiek sposób jest adekwatne do naszej siatki pojęć. Tamtejsza kultura nie zna…
W Polsce na chorobach się zwyczajnie zarabia: robią to koncerny, robi to państwo, robią to lekarze. Oczywiście pacjent, który jest poniżany, poniewierany, lekceważony za wszystko obarcza odpowiedzialnością tego, kogo może złapać za rękę: lekarza. Paweł Reszka przygotowując się do napisania książki „Mali bogowie. O znieczulicy polskich lekarzy” poznał szpital od środka. Zatrudnił się jako sanitariusz. Do tego przeprowadził szczere, bo anonimowe rozmowy z dziesiątkami lekarzy, także tych „na stołkach” i urzędnikami odpowiedzialnymi za stan polskiej służby zdrowia. Nawet jeśli jakąś część tych wypowiedzi zmyślił, to i tak obraz wyłania się przerażający i beznadziejny. System jest zaprojektowany tak, żeby z gigantycznych pieniędzy przeznaczanych na służbę zdrowia żyło się świetnie wszystkim, oprócz pacjentów. Na szczycie łańcucha pokarmowego są oczywiście ci, którzy trzymają w rękach decyzje warte miliardy złotych. Oni są panami życia i śmierci. Niżej są ci, którzy postanowili uszczknąć z pańskiego stołu i pracując w publicznych placówkach, tak naprawdę zarabiają fortuny w swoich klinikach, przychodniach, poradniach itp. To jest jedna ścieżka. Druga jest bardziej rozciągnięta: od tłustych misiów zarabiających grube pieniądze dzięki kilku wąskim specjalizacjom do młodych lekarzy wypruwających sobie żyły za darmo, żeby tylko móc tłuściochom spojrzeć zza pleców na ręce i czegoś się nauczyć. Młode koty oczywiście słusznie kalkulują,…
Dla mnie, ale i pewnie dla Czytelników tego bloga, islam nie jest ziemią całkowicie nieznaną. Przyznam się jednak od razu, że w 2003 roku kiedy wyszła książka „Oblicza współczesnego islamu” o tej religii, kulturze nie wiedziałem praktycznie nic. Świat też był zupełnie inny. A mimo to czytając tę książkę dzisiaj, wciąż można wiele się dowiedzieć. Dla laików lub semi-laików to pozycja bardzo wartościowa głównie przez to, jak szeroko patrzy na świat islamu. „Oblicza współczesnego islamu” to zbiór jedenastu artykułów pod redakcją Ewy Machut-Mendeckiej. Redaktorka postawiła sobie zadanie pokazania – z natury rzeczy dość powierzchownego – całego spektrum zjawisk definiujących islam. Dla ludzi pierwszy raz stykających się z islamem ciekawy będzie artykuł „Szyizm we współczesnym i klasycznym islamie” Katarzyny Pachniak. Ile razy słyszymy obiegowe opinie na temat podziału w islamie? O tym, że generalnie sunnici i szyici niczym się nie różnią. Autorka wyraźnie pokazuje relacje między tymi odłamami, z lekko widoczną sympatią do szyizmu, ale można jej to wybaczyć 🙂 Mnie bardzo zainteresował i otworzył oczy na parę spraw artykuł „Prawo muzułmańskie wczoraj i dziś” Marka Dziekana. Oczywiście wszyscy wiedzą, że islam jest systemem totalnym, w którym religia, prawo, gospodarka, oświata i praktycznie wszystkie inne sfery życia się przenikają, ale Dziekan…
Tradycyjnie byliśmy państwem opartym na wolności. Kiedy w 1573 roku uchwalaliśmy deklarację warszawską – wielką kartę wolności sumienia – pozostałe państwa Europy jeszcze nie myślały w takich kategoriach. To Polska wyznaczała kierunki, a mogliśmy to robić, bo zewnętrznych wrogów odstraszała silna armia i doskonale operujący zarówno mieczem, jak i dyplomacją władcy. Ci z kolei byli trzymani w szachu przez naszą tradycyjnie kochającą wolność szlachtę. Nie od zawsze było tak pięknie. Jeszcze Bolesław Chrobry kazał wybijać zęby tym, którzy jedli w poście zakazane przez Kościół mięso. Oddajmy sprawiedliwość także realiom, w których przyszło wykuwać polskie rozumienie wolności: kiedy na zachodzie Europy, ale i na Śląsku, płonęły stosy, w drugiej połowie XIII wieku biczownikom groziło więzienie i konfiskata majątku. Piastowie rozumieli, że oddzielenie sfery politycznej od religijnej jest niezbędne. Oczywiście na tyle, na ile to wówczas było możliwe. Największą rolę odegrała polska szlachta, zdeterminowana w walce o utrzymanie wolności religijnej na terenie kraju. Kiedy w 1554 roku biskup poznański skazał na śmierć za herezję szewca Pawła Organistę, ujęła się za nim ponad setka wielkopolskiej szlachty i magnaterii. Zdziwionemu biskupowi powiedzieli wprost: „Nie bierzemy na siebię obrony szewca, ale przewidujemy, iżbyś to samo, co by ci się dziś z szewcem udało, zrobił jutro…
Islam jest podzielony prawie od samego początku. Różnice wydające się nam bardzo niewielkimi, dla muzułmanów stanowią rów nie do przeskoczenia. Szyici i sunnici często żyją obok siebie w przyjaźni, ale czasem te kosmetyczne różnice doktrynalne powodują, że sięgają po broń. Nie jest łatwo zrozumieć istotę sporu tylko z książek. Warto tam pojechać, rozmawiać ze zwykłymi ludźmi i z autorytetami religijnymi. A jeśli nie da, to cóż… Trzeba czytać takie rzeczy jak „The Sunna and Shi’a in History. Division and Ecumenism in the Muslim Middle East”. Książka jest zbiorem artykułów pod redakcją dwóch profesorów z Tel Aviv University. Dwanaście tekstów analitycznych traktuje o konflikcie, czy raczej podziale islamu od zarania do dzisiaj. Generalnie podział dotyczył różnicy w postrzeganiu spadku władzy po śmierci Mahometa – szyici byli przekonani, że władzę powinni dzierżyć potomkowie Proroka, a sunnici byli odmiennego zdania. From the very beggining, the Sunni-Shi’i divide revolved mainly around political issues, which did, however, also involve doctrinal elements regarding the authority of the rules. The Shi’is contended that „Ali – the Prophet’s cousin and son-in-law – and his male descendants, the Twelver Imams, had inherited Muhammad’s charisma, and were hence entitled not only to be his political successors but also to wield…
Szukałem w sejmowej bibliotece czegoś na temat obecnej sytuacji w Iraku. Trafiłem na książkę „Irak wobec zmian ładu na Bliskim Wschodzie a rozwój społeczeństwa obywatelskiego”. Tytuł sugerował, że to jakaś rozprawka niejakiej Pauliny Jagody Warsza, ale wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego i rok wydania 2017 mnie skusił. Nie żałuję, to jedno z najciekawszych opracowań jakie czytałem na temat tego kraju – a po polsku przyznaję, że nie czytałem nic lepszego. Ta książka to chyba faktycznie jest jakaś praca naukowa, magisterka, może doktorat, ale to oczywiście nie jest w żadnym wypadku wada. Paulina Jagoda Warsza w ciekawy – nieco może zbyt momentami osobisty jak na pozycję naukową – sposób opisuje dzisiejszą sytuację Iraku na tle różnic kulturowych, których my, Polacy możemy nie rozpoznać na pierwszy rzut oka. Naród, nacjonalizm, tożsamość, władza – to wszystko jest na Bliskim Wschodzie zupełnie czymś innym niż w Europie. My nie potrafimy już sobie wyobrazić rozmów o państwie bez kontekstu narodowego. Na Bliskim Wschodzie kluczowym terminem jest za to umma – społeczność, wspólnota – która generalnie nie ma odpowiednika w europejskiej socjologii i politologii. Autorka skupiła się na „obywatelskości”, ewentualnej przyszłości ruchów oddolnych, społecznych w Iraku, ale na szczęście nie straciła dystansu i nie twierdzi, że demokracja to…
Tytuł mnie skusił. Poczułem przez chwilę niedyskretny zapach ironii, kiedy nad tytułem widniało nazwisko żydowskiego tytana komunistycznej ynteligencji. Serio, ja naprawdę lubię ich poczytać po latach, w większości zachowują świeżość te nienachalne agitki. „Zaćmienie informacyjne” przypomniało mi emocje, które czułem w czasach gdy powstało, w 1984 roku. Miałem wtedy dziewięć lat, pamiętałem przez mgłę czołgi na ulicach, ale jako że w szkole podstawowej większość dzieciaków to byli synowie i córki wojskowych, a szkoła była w bliskiej odległości od wojskowego lotniska, pamiętam głównie strach. Nie wiem skąd się w dziecięcej łepetynie wziął symbol atomowego grzyba, pamiętam za to skąd się wziął smak płynu lugola. Byłem głęboko przekonany, że świat za chwilę zwyczajnie wyparuje, a my wszyscy razem z nim. Trudno się dziwić, że większość mojej „ekipy” z tamtych czasów została punkowcami 😉 Toeplitz oczywiście sili się na poważniejsze diagnozy, niż naiwne lęki dziewięciolatka. Jego rozważania idą w stronę końca świata, który może się wydarzyć z trzech powodów: zagłady ekologicznej (po Czarnobylu to było dość powszechne wówczas twierdzenie) połączonej z demograficzną i gospodarczą, zagłady kosmicznej spowodowanej przez wydarzenia niezależne od człowieka w żaden sposób albo wskutek globalnego samobójstwa nuklearnego. Ciekawie się czyta o zaćmieniu informacyjnym w kontekście czasu i miejsca na ziemi,…