Kolejny szczęściarz z Gusen 

Obóz w Gusen – filia, która przerosła obóz-matkę w Mauthausen – był naprawdę piekłem. Nie był tak wielki i tak znany jak Auschwitz czy Majdanek, ale trafić tam, to był wyrok śmierci. Obóz przyklejony do kamieniołomów stał się grobem dla większości więźniów. Zbigniew Wlazłowski przeżył.  „Przez kamieniołomy i kolczasty drut” to opowieść młodzika, studenta medycyny, który został aresztowany, osadzony w ciężkim więzieniu na Montelupich w Krakowie, a stamtąd trafił do Gusen. Tam miał zdechnąć z głodu i pracy ponad siły. Udało mu się przeżyć. Nakłamał, że jest artystą-rzeźbiarzem i trafił do komanda tworzącego kamienne i drewniane cudeńka dla obozowych znawców sztuki z trupimi czaszkami na mundurach. Potem znów zaryzykował: przyznał się, że studiował medycynę i pracował dorywczo w szpitalu. Trafił do obozowego rewiru. Przeżył. Dzięki niemu mamy doskonale precyzyjny opis organizacji szpitala, nazwiska lekarzy i więźniów pracujących w rewirze.  Mamy też wyjątkowy w literaturze obozowej opis seksualności za drutami. W Gusen – podobnie jak w innych obozach – narastał potężny problem homoseksualizmu wśród więźniów, ale również wśród załogi. Oczywiście chodziło przede wszystkim o więźniów funkcyjnych, a nie o muzułmanów. W Gusen postawiono z dom publiczny – puff, gdzie sprowadzono więźniarki z Ravensbruck jako prostytutki. Miały one obietnicę, że po trzech…

104 nuty w pogrzebowym marszu Mauthausen

Historia mówiona to ciekawy projekt, w którym opowiadają świadkowie. „Ocaleni z Mauthausen” jest zbiorem wypowiedzi, krótszych lub dłuższych opowieści stu czterech więźniów obozu Mauthausen, którzy przetrwali piekło.  Wszystkie książki na temat obozów koncentracyjnych można było dotychczas podzielić na dwa rodzaje: albo były to prace naukowe badaczy bazujących na dokumentach historycznych i wspomnieniach świadków, albo autobiograficzne relacje byłych więźniów. Obie te formy prawie zawsze próbowały dotrzeć do obiektywnej prawdy na temat tego, co się wówczas wydarzyło. „Ocaleni z Mauthausen” jest czymś zupełnie innym. Tutaj nie chodzi o żaden obiektywizm, bo niby w jaki sposób obiektywnie zmierzyć i opisać rozpacz, niewyobrażalne cierpienie milionów ludzi? To niemożliwe. Można natomiast zbliżyć się do lawy bólu czytając tak zróżnicowane pod każdym względem relacje świadków, którym dobry Bóg pozwolił przeżyć, także po to, żeby złożyli świadectwo. Są tu ludzie prości, niewykształceni robotnicy i profesorowie, są wierzący i niewierzący. Profesor Jerzy Kochanowski pisząc o tej książce zanotował: „Wyjątkowo plastyczny, działający na wyobraźnię obraz, pokazuje niezwykłe zróżnicowanie obozowego świata. Mimo że z pewnością nie jest to lektura łatwa, to jednocześnie pasjonująca, od której trudno się oderwać”. Ma rację. Na pewno nie jest to książka, od której bym polecał zacząć poznawanie obozów koncentracyjnych, ale z pewnością jest to książka,…

Mauthausen, Gusen, zagłada

Kolejna opowieść więźnia, któremu udało się przeżyć obóz. Tym razem był to obóz Mauthausen, a właściwie jego pobliska filia w Gusen. Stanisław Dobosiewicz – nauczyciel, pisarz – trafił tam z Dachau. Miał dużo szczęścia, przeżył.  „Mauthausen/Gusen. Obóz zagłady” jest najlepiej moim zdaniem napisaną książką na temat tego obozu. Autor nie opierał się wyłącznie na własnej pamięci, ale odrobił lekcję obiektywnego badacza – przekopał wiele źródeł, dzięki czemu jego opowieść staje się czymś dużo więcej niż tylko (czy aż!) pogłębionymi wspomnieniami. Na uwagę zasługuje sam układ książki. W dwunastu rozdziałach autor konkretnie omawia poszczególne zagadnienia składające się na koszmarną całość: od kwestii technicznych zbudowania i utrzymania obozu, przez strukturę władzy formalnej i nieformalnej, metody doprowadzania do zagłady więźniów i ostatni etap wyzwolenia obozu. Dla mnie oczywiście najciekawszy był – najkrótszy! – rozdział poświęcony eksperymentom pseudomedycznym. Dobre, mocne, konkretne.