Stara baśń o naszych korzeniach
Przeczytane / 19/06/2020

Nie byliśmy nigdy miłośnikami porządnej, udokumentowanej tradycji narodowej. Na zagrodzie każdy równy wojewodzie, a jak trwoga, to do Boga raczej niż do zbrojowni i pod królewskie rozkazy. „Stara baśń” Józefa Ignacego Kraszewskiego miała nadrobić te błędy i uchybienia, choć oczywiście zmienić narodu nie mogła i nie zmieniła.  Historia dzieje się w bardzo zamierzchłych czasach, kiedy jeszcze nie było świadomości narodu, rozproszona struktura państwa zwierała szyki tylko zadaniowo. Mimo to Chwostek – okrutny kneź spowinowacony z Niemką – trzymał bezlitośnie na krótkiej smyczy pozostałych kmieci. Poniżał i mordował, jawnie i skrycie, każdego, kto podważał jego prawo do bezwzględnej władzy nad wszystkimi plemionami na wschód od niemieckich włości i na południe od Pomorców. Dumni i wolność miłujący panowie podnoszą głowy i zrzucają pęto Chwostka doprowadzając do krwawej konfrontacji, która musiała skończyć się naszą – słowiańską – glorią.  Spotykamy w tej „Baśni” znane z legend postaci, Piastuna (Piasta), Kraka, ale i ciekawy wątek miłości zakazanej, choć tak prawdziwej i pięknej, że aż możliwej – Dziwy i Domana. Dotykamy wierzeń przedchrześcijańskich, medycyny ludowej i słowiańskiej duszy.  Lektura obowiązkowa. W każdym wieku i dla każdego.