Co jest naprawdę ważne

24/03/2015

Harlan Coben jest jednym z moich ulubionych autorów, przede wszystkim za to, w jaki sposób potrafi wpakować czytelnika do labiryntu bez wyjścia, żeby potem w misterny sposób po opadnięciu mgły mógł on sam zobaczyć mnóstwo drzwi. „No Second Chance” jest bez wątpliwości taką właśnie powieścią.

secondDoktor Marc Seidman budzi się w szpitalu. Okazuje się, że trafił tam z dwiema ranami postrzałowymi prosto ze swojego domu. Jego żona została zamordowana, w dodatku znaleziono ją nagą, choć Marc pamięta, że była ubrana. Śledczy nie znajdują jakichkolwiek dowodów gwałtu. Najgorsza informacja jest osią powieści: z domu zaginęła córeczka państwa Seidman i nikt nie wie, co się z nią mogło stać. Kiedy teść Marca dostaje żądanie dwumilionowego okupu mimo wszystko wszystkim spada kamień z serca, bo znaczy to, że dziewczynka żyje. Tylko czy na pewno o okup zgłaszają się ludzie, którzy stoją za koszmarnymi wydarzeniami? Mimo dostarczenia pieniędzy, Marc nie odzyskuje córki – szantażyści twierdzą, i słusznie, że warunkiem był okup i niepowiadamienie policji. Zapada cisza. Po dwóch latach przychodzi kolejne żądanie okupu. Identyczne jak pierwsze. Tym razem Marc postanawia nie informować policji i samemu rozwiązać sprawę. A ta będzie tak pięknie skomplikowana, jak tylko Coben potrafi 🙂

„No Second Chance” (po polsku wyszło jako „Jedyna szansa”) to powieść typowa dla Cobena. Obok oryginalnej i naprawdę atrakcyjnej fabuły jest tło, które powoduje że po prostu chce się to czytać. Jest o pierwszej miłości, która choćby minęło wiele lat rozstania zostaje najsilniejszą emocją w życiu, o ojcostwie, które nie jest tylko genetycznym śladem w maratonie pokoleń ale przede wszystkim więzią emocjonalną. I przede wszystkim o tym, że w przypadku prawdziwej próby możemy liczyć tylko na tych, którzy nas kochają.

No Comments

Comments are closed.