First strike

13/12/2012

Musi istnieć zła literatura. Inaczej byśmy nie poznali dobrej, wszystko byłoby nijakie. „First strike” jest ulicznym kebabem, który czasem ma się ochotę zjeść, ale i tak z góry wiadomo, że poważnych konsekwencji nie da się uniknąć.

 

Oto przez jedną trzecią powieści czytamy o Bóg wie czym, każda strona to zbrodnia na drzewostanie, a potem widzimy chińskich dysydentów, którzy zamknęli się w Białym Domu z prezydentem USA po to, żeby go zmusić do nuklearnego ataku na Chiny. I nasi – znaczy się, literaccy – bohaterowie ratują prezydenta i cały świat przed Armageddonem. Cud miód opowieść. Tego nawet nie dałoby się czytać w pociągu. Choć to Jack Higgins (co prawda współautorem jest tego dziadostwa prawdziwy – jak sądzę – autor Justin Richards.

 

Zapomnieć, nigdy nie brać do ręki.

No Comments

Comments are closed.