Gerritsen w Azji

25/07/2014

Spodziewałem się kryminału, a dostałem… nie wiem co. „Never say die” to mieszanka kryminału, thrillera, akcji, może nawet i romansu. Świetna mieszanka!

neverTess Gerritsen przyzwyczaiła mnie do thrillerów/kryminałów medycznych. Tym razem jest zupełnie inaczej. Młoda dziewczyna chce spełnić ostatnie życzenie umierającej matki i poznać prawdę o swoim ojcu. Maitland zaginął podczas wojny, której oficjalnie nie było. W piekle Laosu walczyli wszyscy: Amerykanie, Rosjanie, Francuzi, Anglicy i oczywiście miejscowi komuniści. Na chaosie zarabiali fortuny przemytnicy broni i narkotyków. Ojciec naszej bohaterki był jednym z najlepszych pilotów pracujących dla Air America, która miała zasłużoną sławę „zaufanego” przewoźnika. Nigdy nie pytali o nic oprócz trasy lotu.

Już w Azji Willy Maitland napotyka na mur. Komuniści nie życzą sobie żadnego węszenia. Nie udzielają żadnych informacji o wojnie sprzed 20 lat. Willie przychodzi z pomocą Amerykanin – Guy Barnard – który oczywiście ma swoje powody. Podejrzewa on, że Maitland wcale nie zginął podczas katastrofy samolotu, tylko… przeszedł na drugą stronę. I za udowodnienie tej tezy Guy może dostać od pewnej organizacji dwa miliony dolarów.

A jako że Willy jest śliczną dziewczyną, a Guy przystojniakiem, wiadomo jak to się wszystko kończy 🙂

To naprawdę niesamowite, w jaki sposób Gerritsen buduje klimat. Czytając „Never say die” naprawdę czułem na skórze skwar i wilgoć azjatyckiej dżungli.

No Comments

Comments are closed.