Martwe dusze. Za cara Mikołaja i dzisiaj

04/07/2020

Cziczikow pojawia się w naszym życiu znikąd i donikąd odchodzi. Wpada niezapowiedziany, staje się w mig autorytetem, duszą towarzystwa, wodzirejem, a potem w coraz gęstszym smrodzie niejasnych motywacji i całkiem brudnych interesów próbuje uciec wgłąb sceny, tyle że im niżej finalnie trzyma głowę, tym wyżej tyłek wystawia?Zrzut ekranu 2020-07-4 o 21.48.55

Mikołaj Gogol to niejednoznaczna postać. To nie jest spiżowy Dostojewski czy Tołstoj, a ?Martwe dusze? to nie jest ?Zbrodnia i kara?. Za to, w jaki sposób Gogol opisał ówczesną Matuszkę Rosję nie zebrał oklasków. Wręcz przeciwnie. Pierwszy tom wywołał taki odzew, że autor naprawdę musiał obawiać się już nie tylko o swoją karierę, ale i o ważniejsze sprawy. Oskarżenia o zdradę narodu w czasach cara Mikołaja I, który wsławił się zesłaniem ?dekabrystów? na Sybir, musiały powodować poważny niepokój.

W drugim tomie Gogol chciał chyba złagodzić wydźwięk pierwszego, ale chyba już nigdy nie dowiemy się, czy mu się to udało. Do dzisiaj zachowały się jedynie fragmenty.

?Martwe dusze? naprawdę głęboko wchodzą w pamięć i serce. Tak plastycznie malowanych postaci, do tego mówiących żywym, oryginalnym językiem wiele w historii literatury nie było. Tutaj każdy pojawiający się człowiek jest wyjątkowy. Któż nie znał takiego Cziczikowa, który pojawił się jak królik z kapelusza, z cudownie prostym pomysłem na zrobienie biznesu życia polegającego na wydrwieniu tępej, choć wszechobecnej biurokracji i wciągał w ten koncept kolejnych, i kolejnych, i kolejnych. Oczarowuje notabli z. gubernatorem, prezesem sądu, prokuratorem i najwyższymi urzędnikami na czele, aż wreszcie, na jakiejś imprezie, jakiś Nozdriow kompletnie pijany wykrzyczy w pustkę, że Cziczikow owszem ma setki dusz, ale są one martwe. Król jest nagi. W czarnej teczce nie ma nic. Pod pięknym obyciem i aurą wyjątkowości jest swąd oszustwa. Lipa.

Zamówiwszy jak najlżejszą kolację, złożoną tylko z prosiątka, zaraz się rozebrał, schował pod kołdrę i zasnął mocno, zasnął głęboko, zasnął cudownie, tak jak śpią tylko szczęśliwcy, którzy nie znają hemoroidów, ani pcheł, ani nazbyt wielkich zdolności umysłowych.

Warto przeczytać „Martwe dusze” choćby po to, żeby się upewnić, że to nie jest wynalazek wyłącznie dzisiejszych czasów.

 

No Comments

Comments are closed.