Rywale z podwórka – Andrzej Soysal

31/01/2012

To powieść autobiograficzna, koloryzowana oczywiście – bo zaczyna się w okolicach Makowa i Babiej Góry podczas okupacji niemieckiej, kiedy autor i główny bohater ma zaledwie kilka lat.

Poznajemy więc najpierw brutalność hitlerowskich rządów na zapadłej góralskiej prowincji. Morderstwo ostatniego we wsi żyda, ukrywanie w stodole żydowskiej dziewczynki, terror uznający świniobicie za akt sabotażu – wszystko to widziane oczami kilkulatka wychowanego w Warszawie.

Potem pierwsze kontakty z NKWD, które organizują w makowskim domu swoją bazę. I niezwykle celne obserwacje radzieckiego oficera politycznego, który sam nieudolnie ukrywa własną przeszłość. Choć jest wychowankiem domu dziecka, pamięta, że pochodzi z arystokratycznego rodu, a zdradza go biegła znajomość kilku języków i… dłonie. Zadbane, czyste.

Kolejny przystanek to Ziemie Odzyskane. Warszawiacy nie mają dokąd wracać – stolica jest gigantyczną stertą gruzu. Decydują się na wyjazd do miejsca, do którego niewielu chce jechać. Słubice. Decyzją Stalina połowa niemieckiego miasta ma być odtąd polskimi Słubicami. Granicą: Odra. Podróż zajmuje parę tygodni. W docelowym mieście klimat trochę z Dzikiego Zachodu. Wszędzie ślady wojny, bitew. Zaminowane są nie tylko pola i drogi, ale także podwórka i pojedyncze domy. Nasz bohater angażuje się w harcerstwo. Jeszcze przepojone tradycjami patriotycznymi, z drużynowym biorącym udział w walkach na Woli. Pierwszy konflikt z nowymi władzami, które chcą wzorem Kraju Rad widzieć wyłącznie czerwone krawaty na koszulach Związku Walki Młodych…

Ciekawa książka. Doskonale, lekko i z humorem napisana, choć traktująca tak naprawdę o największym morderstwie II wojny. O zamordowanym dzieciństwie tysięcy, milionów dzieci.

No Comments

Comments are closed.